Reaktywowane szkockie destylarnie

Kultowe destylarnie single malt Port Ellen i Brora mają zostać ponownie otwarte przez ich właściciela, koncern Diageo w ramach inwestycji wartej 35 milionów funtów. Oczekuje się, że obie legendarne destylarnie zaczną pełną produkcję do 2021 roku, a nowi Master Distillers już teraz ciężko pracują, aby zapewnić, że pierwsze wydania sprostają oczekiwaniom rzeszy fanów whisky z tych destylarni. Mówiąc o reaktywacji tych szkockich destylarni warto wyjaśnić, dlaczego zostały zamknięte, pomimo że obecnie posiadają tylu oddanych miłośników wśród koneserów whisky.

Zarówno Port Ellen, jak i Brora zostały zamknięte w 1983 r. przez Distillers Company Limited, który był poprzednikiem Diageo. W tamtych czasach było to posunięcie jak najbardziej uzasadnione i wynikające bezpośrednio z sytuacji na rynku. Aby ją zrozumieć należy cofnąć się do późnych lat 50-tych XX wieku, które stanowiły początek tzw. „Drugiej Złotej Ery” szkockiej whisky. Był to czas rosnącego dynamicznie popytu i popularności szkockiego trunku narodowego wśród konsumentów. Aż do późnych lat 70-tych trwał „boom” na rynku whisky, a producenci nieustannie zwiększali produkcję, aby sprostać oczekiwaniom rynku. To był czas inwestycji i otwierania nowych destylarni. Jednak ze względu na pogarszającą się koniunkturę gospodarczą, na rynku pojawiło się zjawisko nazwane „whisky loch” polegające na nadpodaży tego trunku. Należy pamiętać, że szkocka whisky miała wtedy znacznie mniej różnorodne rynki zbytu, a popytu nie napędzały rzesze nowych amatorów whisky z Azji oraz krajów rozwijających się, tak jak ma to miejsce teraz. Kolejną istotną różnicą była również znacznie większa dominacja whisky blended – single malt jako rodzaj whisky dopiero zdobywał uznanie w oczach konsumentów.

Wszystko to doprowadziło do sytuacji, w której wiele szkockich destylarni musiało zostać zamkniętych. W 1983 r. DCL zamknęło 10 destylarni, w tym właśnie Brorę i Port Ellen – mało znane destylarnie, które w tamtym czasie nie cieszyły się popularnością wśród konsumentów.

Te dwie destylarnie duchów od tego czasu zyskały legendarny status wśród rosnącego legionu miłośników whisky, którzy zapłacą duże sumy za jedną z niewielu pozostałych butelek. Ich legenda zaczęła budować się dopiero wtedy, kiedy popularność zaczęły zdobywać torfowe whisky single malt, a koneserzy odkryli nieliczne butelki z zamkniętych destylarni, co doprowadziło oczywiście do gwałtownego wzrostu ich cen. Warto również wspomnieć, że w latach 80-tych podobny los spotkał wiele destylarni, które obecnie uważane są za nieodłączny element rynku szkockiej whisky single malt, m.in. Ardbeg, Bunnahabhain, Glenglassaugh czy nawet Springbank.

Dziś, kiedy na rynku mamy do czynienia z ogromnym wzrostem popytu na szkocką whisky, a perspektywy długoterminowe są bardzo optymistyczne, Diageo zdecydowało się zainwestować 35 mln funtów aby przywrócić do życia Port Ellen i Brorę. Ze względu na swój kultowy status, reaktywowane destylarnie mają za zadanie jak najbardziej oddać charakter whisky produkowanej tam przed zamknięciem. Tego oczekują od nich konsumenci i rynek. Obie destylarnie mają produkować whisky w kontrolowanych ilościach, naśladując w miarę możliwości system destylacji i profil smakowy poprzedników.

Wyraźnie widać, że producenci w swoich strategiach długoterminowych nie zakładają, żeby sytuacja na rynku miała się pogorszyć w najbliższych dekadach. Szkocka whisky zdobywa rosnącą popularność na świecie, firmy mają dostęp do milionów nowych konsumentów z rynków wschodzących, a producenci i organizacje dbają o odpowiednią regulacje podaży. Popularność zdobywają coraz starsze i droższe whisky, ale wzrosty są zauważalne niemal w każdej kategorii, nawet tak niszowych jak grain whisky. Potwierdza to nie tylko przykład Port Ellen czy Brory. W ostatnich latach byliśmy przecież świadkami reaktywacji m.in. destylarni Bladnoch, Annandale czy Glen Keith.

Sprawdź także
Wybierz oddział
Stilnovisti
Londyn
Aberlour
Wenecja
Poznań
Skontaktuj się
z nami